Jest wieczór.
Dzieci właśnie zasnęły, choć trudno w to uwierzyć, bo jeszcze pół godziny temu manifestowały swoją energię skacząc z szafki i goniąc się po domu.
Ty wyczerpałaś już swoje zasoby koło 14:00, a teraz zastanawiasz się jak to jest, że udało Ci się przeżyć kolejny dzień i nie zwariować.
Ciężkim krokiem, wzdychając wchodzisz do kuchni.
Rozglądasz się i już czujesz, że to jest ta ostatnia kropla w morzu Twojej frustracji.
Lepiąca się podłoga przypomina Ci, że już dawno minął czas, gdy należałoby ją umyć.
Brudne garnki patrzą na Ciebie z wyrzutem z przepełnionego naczyniami zlewu, a resztki kolacji odkryłaś właśnie wtedy, gdy usiadłaś na krześle, bo przykleiły się do Twojego dresu.
Przypomniało Ci się, że zmywarka się zepsuła.
Masz teraz takie możliwości:
- Zamknąć oczy, zacząć wzdychać i prychać i fukając zabrać się za sprzatanie. Gdy będziesz to robić zaserwujesz sobie niezłą pogawędkę z samą sobą, która będzie brzmieć mniej więcej tak:”Jak oni mogli tak nasyfić”, „na złość mi robią”! , „inne matki napewno ogarniają dużo lepiej ode mnie”, „ i znowu ja muszę to robić”, itp. itd.
2.Poderwać się z krzesła rzucając głośnym, soczystym przekleństwem, postawić cały dom na nogi i wykrzykiwać rozkazy i oskarżenia.Mogłoby to brzmieć np.tak:”to ja tyram jak wół, wszystko dla was robię, a wy nawet nie możecie po sobie pozmywać? O wy nicponie !!!Do garów!”
3.Głęboko westchnąć. Zrobić sobie melisę(jakimś cudem ostał się jakiś czysty kubek). Wyjść z kuchni i zostawić sprzątanie na następny dzień mówiąc sobie :” sprzątanie nie zając, nie ucieknie. Potem iść do pokoju dziecięco, ucałować ich ciepłe, śpicie czoła i podziękować za to, że właśnie skończył się kolejny dzień, którzy otrzymałaś, a którego mogło nie być.
Problem ze scenariuszem 1 jest taki, że dowalasz sama sobie. Tak naprawdę nie chcesz teraz myć tych naczyń, ale nie umiesz odpuścić i zejść ze swoich oczekiwań wobec samej siebie.
Dodatkowo snujesz wizje i porównujesz się do wyidealizowanych insta matek, które przecież ZAWSZE mają porządek, zrobione paznokcie, są zadbane, a mężowie biorą je na kolejne wakacje na Dominikanę.
No jaasne. ZAWSZE na fejsie.
Zawsze na insta.
Ale naprawdę nie zawsze w życiu.
Bywa, że te kobiety płaczą i cierpią, tylko Ciebie w tej chwili to nie interesuje.
W Twoim języku jest dużo: „muszę, trzeba, należy, powinnam”.
Zastanów się czy ten język Ci służy.
2.Dowalasz swoim bliskim. Obrzucasz ich swoimi oczekiwaniami i próbujesz wymusić ich posłuszeństwo. Dodatkowo do tej toksycznej mieszanki dorzucasz obwinianie, tak żeby przypadkiem nie oszczędzić otoczeniu kąpieli w poczuciu winy. To przecież taka skuteczna kara.
3.Nie dowalasz nikomu. Udaje Ci się dostrzec brudne naczynia w zlewie i uświadamiasz sobie, że to tylko brudne naczynia w zlewie.
Oddychasz głęboko i spokojnie i potem dziękujesz za życie swoje i swoich bliskich.
Masz wybór.
Źródło zdjęcia: Canva