Jak zachęcać dzieci do gry na instrumencie?

Niektórzy z was wiedzą, że współpracuję z moim bratem Piotrem, który oprócz tego, że jest świetnym muzykiem, uczy również w szkole muzycznej. Jest utalentowanym gitarzystą ( najczęściej gramy razem ze składem Pedro y Mari , tutaj więcej o nas ).

Będąc w trasie mamy częste okazje do wielu rozmów, często o dzieciach i relacjach, wymieniamy się też czasem książkami i ogólnie w związku z tym, że jesteśmy też przyjaciółmi po prostu rozmawiamy:-).

Po naszej ostatniej rozmowie uświadomiłam sobie, że Piotr wyposażył się w wielkie doświadczenie na przestrzeni lat i mając okazję uczyć dzieci gry na gitarze, zaobserwował wiele ciekawych rzeczy.

Zechciał się ze mną podzielić i tak oto powstał kolejny wywiad z moim rodzonym bratem Piotrem, AKA Pedro:-)

Mari: Czy istnieje jakaś najbardziej skuteczna metoda do zachęcania dzieci do ćwiczenia na instrumencie?

Piotr: Z moich doświadczeń wynika, ze dzieci chętnie ćwiczą na instrumencie, jeśli maja jasno i konkretnie wyznaczone cele i zadania, ale jednocześnie czerpią przyjemność z ćwiczenia. Ważny jest też czas w którym mogą pograć coś dla siebie, coś swojego. Gdy mogą poczuć swobodę i wymyślać własne motywy i melodie. Po prostu pobawić się, poeksperymentować, stworzyć coś. To dotyczy szczególnie początkowej fazy nauczania, choć z pewnością nie tylko.

W procesie edukacji mam tak, ze jeśli ja czerpię dużo radości i satysfakcji z nauczania, to uczniowi się to udziela, to działa w dwie strony. A jeśli jeszcze przy okazji mogę się czegoś nauczyć to w ogóle super – uczę się dużo jeśli chodzi o reakcje i zachowania ludzkie, dziecięce, także swoje.

Im bardziej ja się ekscytuję wybranym przeze mnie narzędziem edukacyjnym tym lepsza skuteczność i obustronna satysfakcja z lekcji. Stosuję różne rzeczy – granie z podkładem muzycznym, wizualny metronom, naklejki, karteczki, gadżety, pieczątki, wynajduję powiązania, układanki, ostatnio z trzech kredek ułożyliśmy literkę C która także oznacza III próg na gitarze, a następnie przerobiliśmy na literkę A, która jest nazwą struny na której trzeba postawić trzeci palec żeby ten dźwięk uzyskać. To są różne zabawy, wierszyki, często sobie spontanicznie coś wymyślam, żeby samemu też mieć z tego radość, bo uważam ze jest ona bardzo ważnym elementem edukacji.

Mari: Tak, ja też jestem wielką orędowniczką nauki przez zabawę i odnajdywania radości w muzyce:-)

Piotr: Zdecydowanie, przy czym gdy oprócz ucznia nauczyciel też ma zabawę podczas procesu uczenia, tym lepsze efekty.

Mari: A jeśli chodzi o ćwiczenia techniczne, gamy, pasaże i tego typu kwestie „rzemieślnicze” ?

Piotr: To jest dla większości bardzo nudne, monotonne, ale ja uważam, że potrzebne. Są tacy uczniowie, którzy nie mają problemu z graniem „żmudnych” wprawek. Ja chciałbym, żeby znajdywali w tym przyjemność, tak jak ja znajduje, gdy ćwiczę takie rzeczy, ale to musi pochodzić z poczucia osiągania celu, z posiadania kontroli nad wykonywaną czynnością, ale też z odczuć własnego ciała. Często mówię, by oddychali głęboko, kieruje ich uwagę na niepotrzebne napięcia, zachęcając do rozluźnienia i do obserwacji i świadomości akurat używanych części ciała. Uczymy się odbierać sygnały z ciała, doświadczać np. w jakiej pozycji są barki, czy stopy oparte są stabilnie. Taki kontakt z własnym ciałem od razu przekłada się na grę i ułatwia także te techniczne rzeczy.

Mari: A czym jest dla Ciebie muzyka?

Piotr: W czasie lekcji z dziećmi muszę się trochę przełączać z trybu „muzyk” na „nauczyciel” – jest to z korzyścią dla mnie i dla dzieci. Bardziej wtedy myślę, że to jest właśnie zabawa, rozwój, trening mózgu, ciała, koncentracji, uważności, też pewnej dyscypliny. Czasem oczywiście coś demonstruje, gram, ale zauważam duży problem ze skupieniem uwagi u części dzieci, dlatego bardzo podoba mi się to co zastosowano w szkolnym systemie brytyjskim, czyli zajęcia z mindfulness (uważności). Ja moim uczniom trochę o tym mówię, pozyskałem nieco materiałów z GB i sygnalizuję im, że ta kierowana uwaga jest osiągalna dla każdego – można ją wytrenować – jak takiego pieska – szczeniaczka, którego z miłością, cierpliwie i stanowczo trzeba korygować, żeby nie bałaganił i nie szalał cały czas. Staramy się kierować tą uwagę na poszczególne części instrumentu, na wrażenia słuchowe, wzrokowe, dotykowe – lewą rękę, prawą rękę, konkretny palec, opuszkę wyczuwającą fakturę struny i tak powoli to trenować.

Mari: A w kwestiach gatunków muzycznych, czy uważasz że techniki i rzemiosła można nauczyć się wykonując dowolny gatunek muzyczny?

Piotr: Ja wypowiem się jako gitarzysta – jeśli chodzi o naukę techniki to jest sporo ćwiczeń i dostępnego repertuaru z całego świata, z którego można skorzystać. Techniki uczę stricte fizycznie (ruchowo) i słuchowo – czy dźwięk spełnia wymogi takie jak chcemy żeby spełnił, żeby był piękny, miękki, przyjemny, jak dzwon, okrągły, szlachetny. Mam taką listę którą wspólnie (to ważne) stworzyliśmy – wiadomo że potrzebujemy dźwięku który jest różnorodny, czasem ostry, czasem delikatny, w zależności od tego co chcemy zagrać.

Mari: Czy dzieci mają łatwość wyrażania swoich pomysłów muzycznych?

To zależy które dzieci, w zależności od charakteru, wychowania i ich otwartości. Są tacy uczniowie którzy przynoszą utworki czy piosenki które sami dla własnej frajdy ułożyli. Niektórzy na lekcji maja wielka ochotę na luźne improwizacje, ale nie wszyscy.

Czasami używamy „klocków” z których możemy sobie te improwizowane melodie „budować” Dostają do wyboru parę wartości rytmicznych: ćwierć nutę, półnutę itp, wybieramy kilka dźwięków np CEG, lub fragment skali, pauzy (bo cisza jest częścią muzyki) i robimy sobie „zupę” z tych składników:-) Im więcej znasz przypraw tym bardziej wykwintne zupy możesz gotować;-)

Mari: O ! Ciekawa metafora, ja często porównuję do malowania – im więcej mam kolorów tym więcej opcji wyboru barw i środków wyrazu.

Piotr: Tak, z tym że na etapie podstawowym bardzo dużo czasu poświęca się na podstawy – żeby dziecko dobrze usiadło przy gitarze, i bez wielkich napiec wydobyło przyzwoitej jakości dźwięk.

Mari: A jeśli chodzi o ćwiczenie? Jak dzieciom to wychodzi? Czy ćwiczenie może być zabawą?

Piotr: O to musi też zadbać rodzic. Ja zachęcam do używania różnych narzędzi – nagrywania filmików i innych technicznych wspierających akcesoriów. Różne podejścia mają różny skutek u różnych dzieci. Rodzice mogą pomóc trafić na dobry trop- niektórzy lubią podejście trenerskie typu : „ powtórz to 5, 10 razy” Ale niektóre dzieci to zniechęca. Ja chciałbym, żeby przykładowy fragment był powtórzony tyle razy, aż wyjdzie (równo, czysto, płynnie, swobodnie, bez błędów).

Ważna jest ta uważność, atmosfera i kontakt z dzieckiem, wtedy łatwiej jakoś odnajdywać wspólne rozwiązania. Miałem ucznia który strasznie chciał grać głośno i frustrował się okrutnie, bo na malej gitarze klasycznej głośno się grać po prostu nie da (w porównaniu do instrumentów dętych, albo fortepianu czy gitary elektrycznej która jest podpięta do wzmacniacza i tam można zagrać naprawdę głośno.) Ja z poziomu nauczyciela widziałem w nim to napięcie i frustrację, ale on nie potrafił tego nazwać i określić. Chciałem go zrozumieć, on tylko powtarzał: „ nie umiem”. Mógłbym powiedzieć coś w stylu: „może jeszcze nie umiesz, ale właśnie po to tu jesteśmy żeby się nauczyć” tyle ze to w ogóle nie o to chodziło – widziałem, że ma łzy w oczach, wiec stworzyłem mu przestrzeń do wyrażenia własnej frustracji i w końcu powiedział, że on chce grać głośno – stad było napięcie i zniechęcenie. Wyrażone, zrozumiane – zniknęło! Gdy jest przestrzeń do wyrażenia tych trudnych przeżyć można zacząć szukać rozwiązań.

Mari: Bardzo dziękuję za ciekawą rozmowę:-)

Jeśli chcielibyście podzielić się swoimi pomysłami na to jak zachęcić dziecko do ćwiczeń to napiszcie je w komentarzach.

Zdjęcie Designed by rawpixel.com / Freepik